W całej sprawie Krymu istnieje jednak okoliczność dość niewygodna dla naszej strony. Przeprowadzone rok temu w anormalnym tempie i trybie referendum, z wynikiem 95 proc. głosów za wejściem do Rosji, było oczywiście parodią. Ale gdyby to głosowanie przeprowadzone zostało w sterylnych warunkach politycznych, bez propagandy wspartej kałasznikowami, przy pełnej neutralności liczących komisji i pod nadzorem międzynarodowym — wynik byłby również na korzyść Rosji. Oczywiście nie 95 proc., ale w okolicach 70-75 proc. na pewno. Nie ulega to wątpliwości dla każdego, kto bywał na Krymie podczas dwóch dekad jego przynależności do niepodległej Ukrainy.
Globalny problem polega na tym, że takich miejsc jest zdecydowanie więcej. Rzucę tylko jeden przykład — gdyby Madryt zgodził się na referendum w Katalonii w sprawie niepodległości, to wynik byłby podobny do krymskiego. Paradoksalnie porządek i pokój międzynarodowy opiera się na zakonserwowaniu granic, ponieważ interesów narodowych jest tyle, że zerwanie tej zasady otworzyłoby wojenną puszkę Pandory nawet… wewnątrz UE i NATO. Władimir Putin na razie ją odkręcił, w poczuciu całkowitej bezkarności.
Tekst opracowany przez Puls Biznesu.
Komentarz do tekstu:
Najniższa cena ropy naftowej od ponad 7 lat.
Najwyższy kurs dolara w stosunku do złotówki od ponad 6 lat.
Pierwszy raz od 25 lat odczuwalna deflacja.
Wprowadzone embargo na sprzedaż towarów polskich na terenie Rosji.
Radykalne zmniejszenie usług transportowych przez Polskich przewoźników na rzecz Rosji.
Kryzys polityczny w stosunkach Polsko Rosyjskich.
Kłopoty i zapaść finansowa Ukraińskiej gospodarki (wpływa negatywnie na obroty gospodarcze między Polską a Ukrainą).